To nawet nie jest kolejny powrót.

Kiedyś to chyba miało więcej sensu...



Coś dziwnego chwyciło za serce i postanowiło nie puszczać. Może to była tęsknota,może to były wyrzuty sumienia związane z kolejną nieprzespaną- bezpowrotnie zmarnowaną nocą na spacerowanie po pustych ulicach tego, tak dobrze znanego i tak bardzo znienawidzonego miasta. Może to tylko ból pleców, bo znowu spałam bardzo krzywo, z książką zamiast poduszki, może po prostu coś mnie chwyciło za serce i postanowiło długo, ale to długo nie puszczać.

Chwyciło na tyle mocno, że zaczęłam, bez większego powodzenia, szukać przyczyny mego stanu.  Otworzyłam oczy, które piekły tak, jak by znów zaczęto palić czarownice na stosach w ilości hurtowej- pewnie i kolejny skutek uboczny mojego porannego samopoczucia. A czułam się nadzwyczajnie dobrze, bez bólu głowy, nawet bez tego porannego przymusu, który kazałby pozostać jeszcze kolejne godziny wtulonym w poduszkę, bez tego strachu i obawą przed kolejnym, nudnym i bezwartościowym, zmarnowanym dniem. Wpatrzona w biały sufit odkryłam kolejną pajęczynę wiszącą w rogu, będącą znakiem jak dawno nie miałam czasu by posprzątać w pokoju. Później uświadomią mi to sterty książek, gdy potknę się o jedną z nich w kolejnym akapicie, i niszcząc skrupulatnie układaną konstrukcje obudzę połowę domowników. Jednak w tym, nadal leżę i nadal rozmyślam. Po chwili znalazłam kolejną pajęczynę, a w niej pająka, nie jakiegoś zwykłego, tego małego lokatora każdego mieszkania z chudymi, patykowatymi nóżkami, a czarnego i dużego skurwysyna posiadacza ośmiu kończyn, który łypał na mnie swoimi dwoma parami oczu, a gdyby ugryzł to by zabił. Choć dużym okazem nie był, a ja też wzroku dobrego nie miałam, to jego potworne szczęko-czułki, prawie nabrzmiałe i ociekające jadem, zbyt mocno odznaczały się na sufitowej bieli. Więc z pokorą przygotowałam się na swoją szybką śmierć w męczarniach, z pianą toczoną z ust i zamkniętą trumną na pogrzebie z powodu wyjątkowo nieprzyjemnej opuchlizny na twarzy.
Przygotowania zdały się na nic, bo śmierć niesiona przez prawdopodobnie czarną wdowę postanowiła nie nadejść  i pozostawić mnie z tym ściśniętym sercem, które wydawało się z każdą chwilą coraz bardziej zduszone.
Po wypiciu drugiego kubka kawy, koło godziny piętnastej, wreszcie zabrałam się porządnie za poszukiwanie przyczyn. Mogłam odkreślić ból pleców- serce bolało zdecydowanie inaczej, tak samo postąpiłam z domniemanym kacem- nie piję od kiedy przez otrzymanie prawa jazdy jestem zawsze wykorzystywana jako darmowa taksówka. Pozostała tęsknota. Tylko za czym ?
Pierwsza linią ataku było sprawdzenie wiadomości. Możliwe, że tęsknota wywołana była nieobecnością danej osoby, kimś z kim dawno nie zamieniłam ani jednego słowa,  nawet uśmiechniętej czy smutnej buźki. Zdałam sobie sprawę z tego, że faktycznie było ich sporo,  jednak żadna z nich nie wywoływała we mnie chęci odnowienia kontaktu, który już dawno zagrzebał się pod warstwą kurzu, a pająki, może nawet podobne do tych wiszących w rogu mojego sufitu zaczęły snuć wielkie pajęczyny. Ten się ze mnie wyśmiewał, ta kręciła z moim byłym, jeszcze tamta gdy ostatni raz ją widziałam prawie zwymiotowała mi na buty, o tym dowiedziałam się, że zaczął zupełnie inne życie poza krajem i każe się tytułować Pablo. Nigdy nie chciałam mieć zatargów z mafią.
Nie miałam tęsknić za kim.
Możliwe, że tęskniłam za miejscem?  Dawno w górach nie byłam, a przecież tak uwielbiałam tę przestrzeń gdy stawało się na samotnym szczycie, to zmęczenie jakie dopadało podczas ostatnich dziesięciu metrów wędrówki, zapach powietrza, szum lasu, wolność.
Postanowiłam więc choć trochę uspokoić swoje serce, pozwolić mu trochę odpocząć nim przygniecione tym dziwnym ciężarem rozpadnie się i spowoduje wewnętrzny krwotok. Zdecydowałam poszukać wycieczki w jakiekolwiek góry. Karpaty, Bieszczady Apeniny, Alpy - gdziekolwiek, ma być wysoko, ma być ładnie- ma mi się lekko poprawić.
Niestety pogorszyło mi się znacznie. Stan konta nie pozwalał nawet na podróż autostopem do najbliższej stacji benzynowej. W portfelu grzechotało nędzne dwadzieścia złotych, może mniej, a może więcej w groszówkach.  Musiało mi starczyć choć trochę na życie. Na kilka uciech, słodkie wino i opłacenie Netfliksa.
Jednak nawet to nie była tęsknota za górami, nawet za konkretnym domem- nie przywiązuje się do miejsc, więc co mnie tak od rana nękało ?
Stara muzyka nie pomogła, obejrzenie po raz setny najbardziej emocjonalnego dla mnie filmu jakim były przygody zabójcy na zlecenie i jego małej towarzyszki tym bardziej. Specjalnie ruszyłam do sklepu- bo może tęskniłam za jakimś smakiem z dzieciństwa?  Może te prażynki w kształcie duszków, albo lody o smaku gumy balonowej będą moim wybawieniem, a nie okażą się kolejną porcja zmartwień  i wyrzutów sumienia, bo nie powinnam jeść takich rzeczy tak późno w nocy. Zamiast już i tak zgniecionego serca miała dołączyć wątroba gdyby nie pewien mały fakt który mi umknął na samym początku.

Okazało się, że nadal jest we mnie ten mały, okrutny pierwiastek. Ten paskudny chochlik, który towarzyszy artystą, który każe robić wystawy, wydawać książki, odgrzebywać spod sterty gruzu dawno zapomniane blogi. To paskudne ekshibicjonistyczne coś. Połączyło się ono z tęsknotą z pisarstwem, z tworzeniem czegoś co nie jest wymagane do szkoły, coś co nie przyda mi się nigdy do matury. Brakowało mi pisania dla samego pisania, tworzenia czegoś by nie musiało ono spełniać roli dydaktycznej, by nie musiało być konkursowym opowiadaniem o nieszczęśliwej miłości, rozprawką argumentacyjną czy felietonem o najnowszych, niezrozumiałych muzycznych trendach.
Brakowało mi bycia hrabiną Żukowską- tak bardzo nierealną postacią, która nawet, w tej całej absurdalności, zaczęła istnieć naprawdę(może o tym kiedy indziej). I choć przez ten jeden wpis, jak zwykle ociekający dziwnym słowotokiem i możliwe będącym kiepskim powrotem w owe skromne progi tego kawałka internetu,  pozbędę się tego dziwnego uczucia, które chwyciło za serce i postanowiło długo nie puszczać.




















Komentarze

  1. To ja też Ci życzę wytrwałości, mimo, że po dacie widzę, że bywało różnie. Ale byłaś u mnie, a to znaczy, że gdzieś tu jesteś, także tego :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty