Ćma.

dokładnie sprawdziłam...była 11:32


O lampę nad moją głową rozbija się ogłupiała, wielka ćma, która wleciała przez otwarte szeroko okno.  Słyszę ten paskudny dźwięk jak wali swoimi skrzydłami raz o ścianę, raz o żarówkę rzucając nierówne cienie na biurko. Obserwuje ja przez chwilę, by stwierdzić, że nie muszę być mordercą i nie rzucać w nią najbliższa książką. Śmierć byłaby dla niej łaskawa, bo po mojej prawej dumnie spoczywa Fight Club, przeczytany już dawno lecz nadal robiący za spore źródło inspiracji, dalej mój szkicownik, szczotka do włosów, spory zestaw kostek gitarowych- oczywiście połowa nie należy do mnie, tak samo jak różowa zapalniczka, kilka długopisów, scyzoryk, taśma klejąca i kalendarz. Zostawiam owada w spokoju. Liczę, że jest on na tyle inteligentny, by potrafić wylecieć tą samą drogą, co tu przyleciał.


Piękny wieczór, myślę popijając zimną kawę, stojąca już od dobrych trzech godzin w śmiesznym kubku z Gwiazdą Śmierci, nadzwyczajnie poetycki i tylko zabrakło by dymu papierosa pod sufitem, a zamiast ostrego grania Pantery - spokojne i melancholijne Stare Dobre Małżeństwo. Firana łopocze poruszana zimnym wiatrem wrześniowym już wiatrem, który wlatuje do pokoju, kartki niedbale przyczepione do korkowej tablicy za mną lekko drgają, a wszystko skąpane jest  w migającym świetle lampy i tej latającej wokół niej ćmy. Znów patrzę na to biedne stworzenie, patrzę jak bezmyślnie uderza w klosz, próbując dostać się do środka. Jak bardzo jest ono głupie, jak cholernie irytujące i jak bardzo przypomina mi siebie.

Właśnie wtedy zaczyna ogarniać mnie panika. Wstaję nagle z wiklinowego fotela kupionego na jednym z tych targów staroci, na podłogę spada kilka moich rysunków, a w tle rozbrzmiewa jedno znajome "pip" ktoś wysłał mi wiadomość na Facebooku. Nie jest to teraz ważne, nie teraz gdy uświadomiłam sobie to, jak bardzo jest źle. Jak moje życie przypomina walenie tej głupiej ćmy o tą żarówkę, jak gnam za czymś, czego nie jestem wstanie osiągnąć. A może ja już wszystko co mogłam osiągnąć już złapałam, może jestem tylko bohaterem kilku minut, może moje dwie wystawy fotograficzne to wszytko na co mnie stać? Przecież to nie tak miało być, miałam być kimś świetnym, moje życie miało być nierówną złożoną z niespodzianek, nie miało być monotonne. Co teraz jak moje najlepsze lata już minęły, jak już udało usiąść mi się na tej żarówce, jak już nigdy nie zachwycę się tak jak przy pierwszym czytaniu Hłaski, jak już nigdy nie poczuje tego co czułam przy pierwszym słuchaniu Requiem Huntera, co jak moim najlepszym koncertem nadal będzie występ niszowych szarpidrutów z Gniezna. Co wtedy, czy to już będzie koniec. Czy czeka mnie monotonia, bo najlepszy czas i najlepsze rzeczy są już za mną ? Nie chce śpiewać sobie Autobiografii Perfectu, że "przechlapałem swój najlepszy czas"... Co gdy reszta moich dni będzie przypominać ten, gdy każdy wieczór już będę spędzać przed komputerem waląc palcami w klawiaturę, co jeżeli zawsze będę już piła to samo tanie wino z tymi samymi znajomymi, bo już nie polubię nikogo tak samo jak ta zgraję nieudaczników?  Co wtedy ? Czy ta monotonia mnie zabije ?

Gdy właśnie rozważałam inne aspekty tego, jak bardzo zniszczyłam sobie życie, jak mało zrobiłam przez te wszystkie lata na ziemi, przecież niektórzy w tym wieku już wydali książki, tomiki poezji, wygrywali konkursy literackie, a ja? Tylko tyle?  Przecież nie teak miało być, miałam być kimś ważnym, miałam zrobić tyle rzeczy, miałam lecz nagle zauważam tą ćmę. Z pełną gracją, zaplątując się po drodze w firanę, odlatuje przez otwarte okno. No tak, przecież na świecie jest jeszcze wiele żarówek.

Wstaję z podłogi, sięgam kubek, biorę długi łyk kawy. No tak, przecież to ode mnie zależy co się dalej stanie, czy nadal będę tu siedzieć czy coś zrobię i moje życie faktycznie będzie przypominać rollercoaster. Po chwili sobie przypominam, że muszę zwrócić uwagę również na inne aspekty, jeżeli faktycznie chcę coś zmienić, muszę liczyć się czasem z odrzuceniem, z zawodzeniem oczekiwań, czasem z rezygnacją tego na czym kiedyś zależało równie mocno, ignorancją i lenistwem. Nie jest to niewykonalne, lecz czasem nie jest też opłacalne. Jeżeli jednak chcę to nic nie powinno mi stać na przeszkodzie.
Dziwne uczucie, jeżeli uświadomisz sobie, że to Ty w większości jesteś odpowiedzialny za to co robisz. Zazwyczaj.


Ogarnięta już i nieco spokojniejsza siadam znów przy biurku. Patrzę, zaproszenie na ognisko od nowego chłopaka z klasy- akurat na jutro. Ignoruję, przecież wolę pić wino w śmierdzącym garażu.
A tak niedawno pragnęłam zmiany.

Jak ja nienawidzę tych wszystkich owadów.


P.S.
Cóż... nie musicie tego czytać, nie każdemu podobają się jakieś egzystencjalne pierdoły, jeszcze takie bez większego składu - utrzymane w konwencji opowiadania... Cóż... Żukowski też ma czasem gorszy dzień. 

I tak baj de łej to postać i opowiadanie są własną inwencją twórczą mająca na celu pokazanie tego - jak czasem działamy wbrew sobie i swoim wielkim planom :)



Komentarze

  1. Rzeczywiście zostało napisane w konwencji opowiadania i na początku myślałam, że właśnie nim było. Mi akurat jak to nazwałaś egzystencjalne pierdoły sie podobają. Dwie wystawy fotograficzne to na prawdę wiele. Czasem tak jak ty, zastanawiam się co ja robię ze swoim życiem, bo jedna dziewczyna w moim wieku, która chodziła do tej samej szkoły co ja juz wydała książkę, a kolega bierze udział we wszystkich konkursach i zbiera stypendia. I jestem jeszcze ja, która niewiele robi, a za swoje największe osiągnięcie uważa skończenie szkoły muzycznej i wcale nie było tak prosto. Choć z drugiej strony się zastanawiam, że może wcale nie jest tak źle i w zyciu nie chodzi o to, aby być w czymś najlepszym albo po prostu mam czas, żeby jeszcze coś ważnego zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z czasem zaczęłam myśleć, że w życiu chodzi o to, abym po prostu robiła tyle, ile mogę na dany moment. Im bardziej miotłam się sama ze sobą i próbowałam "coś" osiągnąć, tym było gorzej. Kiedy zamykam oczy i po prostu słucham swojej intuicji, wychodzę na tym najlepiej i osiągam najwięcej.

    Jeśli Twoja intuicja mówi Ci, że masz nie iść na to ognisko to wszystko w porządku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż kubek z Gwiazdą Śmierci to coś pięknego ;)
    Wiesz zazwyczaj z naszych planów nic nie wychodzi. Bo dorastamy,dojrzewamy. Nasze marzenia i zamiary rosną razem z nami.
    Cóż też nie osiągnęł la m niczego ciekawego jeśli to Cię pocieszy. Mam 19 lat chciałam dostać się na lekarski, a kończę być może na położnictwie. Jest różnie.
    Chyba, żeby nie zwariować trzeba po prostu starać się cieszyć tym co się ma, bo tylko teraz jest nasze i tylko je możemy zmienić. Jeśli chcemy np. wyjechać gdzieś już dziś zbieramy pieniądze (mam świnkę skarbonkę z flagą Finlandii xd).
    Wybacz za tę formę ,,my" ostatnio lepiej utożsamiam się z jakąś grupą odbiorców.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie czytała żem tak zacnych egzystencjalnych pierdół! (To był cytat. Nie uważam, by Twój tekst winien być nazywany pierdołami. To był zabieg artystyczny!) Inteligentne i zwyczajnie ciekawe. I tyle barwnych obrazów, te kubki, kostki, książki, no i ta ćma... Nie umiem się wypowiadać o takich tekstach. Ale wiedz, że podobało mi się. I to nawet bardzo. I jest takie prawdziwe. *utożsamia się* *ale tylko trochę, bo jest mniej oczytana i w ogóle :P*
    Widziałam tylko film "Fight Club" (genialny!), właściwie nawet nie wiedziałam, że istnieje książka (szejm on mi). Muszę przeczytać. Hłaskę też. Tyle rzeczy muszę przeczytać...!
    No i wracam do egzystencjalnych rozmyślań :D
    Uszanowanie,
    B.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod koniec wakacji miałam bardzo sad depression moment gdzie sobie siedziałam z duszyczkowymi przemyśleniami, że PRZECIEŻ WSZYSTKO CO NAJLEPSZE JUŻ W ŻYCIU PRZEŻYŁAM :P
    Jak mam takie myśli w wieku 15 lat to się boję trochę starości, ale ogarniam mózg i żyję dalej, dziwne rzeczy czasami człowieka nachodzą... Właśnie, muszę przeczytać w końcu Fight Club ;3
    Ps. bardzo ładny obrazek :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami tak proste rzeczy, jak ujrzenie latającego owada, może nam tak dużo uświadomić. Jedna chwila, minuta i wszystko staje się jasne, choć nie proste. Jestem żywym przykładem na to, jak jedno zdanie może zmienić bieg życia :)
    >FOXYDIET<

    OdpowiedzUsuń
  7. W drodze do celu w końcu znajduje się moment jakiegoś marazmu, trzeba to przeczekać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty